piątek, 19 kwietnia 2019

Monster High x Barbie - Clawdeen Custom / jak przygotowuje włosy do rerootu?

Witajcie!
Bardzo chciałem wstawić ten post w sobotę, ponieważ w niedzielę rano wyjeżdżałem z klasą do Wrocławia, jednak oczywiście wszystko mi się obsunęło i zdążyłem tylko posegregować i wstawić zdjęcia. Jednak ten post czekał na opisanie już tyle czasu, że pięć dni "w tę czy we w tę" dużo nie zmienią, a tak się składa, że czeka już od wakacji, czyli już koło 8 miesięcy. Ale z Wrocławia już wróciłem więc nic nie stoi mi na drodze do dokończenia tego nieszczęsnego wpisu.

***
Jednak zanim do niego przejdę chcę tylko powiedzieć, że pracuję ciągle nad lalką Sabriny (wiem, że dużo osób na nią czeka) właściwie sama lalka jest już praktycznie skończona, będę pewnie zmieniał w jej stroju jeszcze kilka rzeczy, jednak mam pewien problem, chciałbym zrobić jej "tematyczny stojak" jak u Ryn, jednak nie jestem pewny co może na nim być, więc jeśli macie jakieś pomysły, podzielcie się koniecznie w komentarzach!
***

W wakacje, kiedy jeszcze wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że Monster High umiera śmiercią naturalną wpadłem na pewien pomysł, a mianowicie, żeby zrobić kilka postaci z Monster High z mojego własnego "rebootu", nie ukrywam, że miałem nawet pewną chęć na napisanie opowiadań, w których mógłbym połączyć wszystkie backstory opisywanych postaci, jednak oczywiście dosyć szybko się wypaliłem :P
Co ciekawe cały ten pomysł sprawił, że zacząłem się uczyć repaintu i jestem z tego powodu bardzo zadowolony, więc w planie miałem zrobić jako lalkę próbną Lagoonę (która była też moim pierwszym repaintem), a jeżeli okazałoby się, że wygląda dobrze, zrobiłbym wcześniej zaplanowaną Clawdeen.

Poniżej możecie zobaczyć moje projekty Clawdeen, ogólnie od razu w planach miałem zrobić coś, co będzie mocno odróżniało te lalki od klasycznych MH, więc postanowiłem, że użyję do nich ciał od Barbie Made To Move, a głów od MH, do tego każda miałaby twarz namalowaną przeze mnie itd.


Jak widzicie żaden z rysunków nie został dokończony, w sumie tak jak sama lalka, jednak uznałem, że warto o niej napisać :P

Dla wilkołaczki w planach był reroot, tak więc po zamówieniu włosów uznałem, że zrobię zdjęcia pokazujące krok po kroku jak przygotowuje kupione włosy do rerootu, ponieważ musze przyznać, że trochę to się zmieniło od mojego starego poradnika.

Przede wszystkim już nie kupuje byle jakich włosów do warkoczyków, wiele z rodzajów, których używałem w przeszłości były po prostu tragiczne i nigdy więcej bym ich już nie użył (szczerze najchętniej nawet bym ich nie dotykał xd). Aktualnie używam tylko włosów firmy X-pression ich włosy chyba zawsze mają około 220 cm, więc ponad dwa metry co jest ich znakiem rozpoznawczym. Odkryłem je kiedy postanowiłem zrobić ekstremalny reroot Roszpunki i okazało się, że kupione włosy w dotyku są zupełnie inne niż jakiekolwiek, których używałem wcześniej. 


Włosy te kosztują w granicy 22-25zł i można je kupić w wielu sklepach internetowych lub na Allegro, z doświadczenia wiem, że są o wiele miększe i przyjemniejsze w dotyku niż wszystkie inne kanekalonowe włosy, oraz inaczej się układają. Niestety (lub stety w zależności od założonego celu) ciągle reagują na wrzątek tak jak inne włosy kanekalonowe, tzn. "odkształcają się" w sekundzie styczności z wrzątkiem, nie tak jak zwykłe lalkowe włosy, które trzeba zostawić np. na słomkach do wyschnięcia po czym dopiero wtedy po zdjęciu mają kształt loka. Teoretycznie to może być dobre w niektórych sytuacjach, ponieważ takie loki zostaną nienaruszone do momentu ponownego "odkształcenia" plastiku, jednak problem pojawia się, kiedy chce się rozczesać loki, żeby wyglądały bardziej naturalnie - wtedy wszystko zaczyna się plątać i wygląda tragicznie i trzeba je po prostu wyprostować :P Jednak np. kiedy zrobi się fale przez warkocze, wszystko ładnie się układa i teoretycznie można osiągnąć luźne loki, ale trzeba o wiele bardziej się namęczyć, mimo to ostatnio udało mi się to właśnie przy lalce Sabriny, dlatego myślę, że będę próbował eksperymentować jeszcze z tymi włosami i jak odkryje jakieś ciekawe metody to z chęcią o nich napiszę ;)



Tak jak wspomniałem włosy przychodzą złożone na pół i związane w warkocz, po rozwiązaniu sięgają koło 220cm.


Teraz czas na to całe "przygotowywanie", prawie wszystkie włosy "do warkoczyków" są fabrycznie karbowane, ponieważ ułatwia to - robienie warkoczyków. Kiedyś po prostu tak wczepiałem je w głowę, jednak właśnie przy rerootach Roszpunki ogarnąłem, że przy prostowaniu tych włosów dzieje się magia. Tak więc najpierw, (w zależności od potrzebnej długości) jedną część wiążę w warkocz i czasami odcinam, chociaż nie zawsze.



Następnie resztę włosów mocuje sobie na komodzie, gdyż jest to najprostsze miejsce do pracy nad włosami w moim pokoju.


A następie zaczynam prostować prostownicą. Jeżeli chodzi o temperaturę musicie sami sprawdzać jak dużo dane włosy wstrzymują, zauważyłem, że nawet u tej firmy, różne kolory inaczej się zachowują, jednak w większości jest podobnie, jak na razie był tylko jeden kolor, który był tak odporny na ciepło, że moja prostownica rozgrzana na maksa nie była w stanie włosów wyprostować całkowicie (był to taki morski-turkusowy kolor) zastanawiam się od czego to zależy, bo na pewno nie od ciemności koloru, ani jak się okazuje od tego czy kolor jest "naturalny" czy też nie, ale jak na razie używałem dwóch odcieni blondu, platyny, czarnego, brązowego, żółtego, fioletowego oraz czarnego i dopiero przy morskim natrafiłem na taki problem... Do tego wydaje mi się, że jasny blond może być trochę mniej odporny na ciepło, więc musicie być ostrożni i najlepiej sprawdzić na małym fragmencie do jakiej temperatury plastik się nie topi. Wydaje mi się, że ja przez przypadek stopiłem tylko włosy w kolorze słoneczny blond (613) chociaż potem używałem tego na moją korzyść :P 

Tak czy siak, polecam prostowanie tych włosów, ponieważ wtedy praca nad nimi jest o wiele przyjemniejsza, a samo prostowanie daje więcej niż wrzątek. Dodatkowo jest to chyba najbardziej satysfakcjonująca rzecz jaką można robić :D




Następnie wyprostowane włosy odcinam i kładę na biurku gdzie zaczynam reroot.




Polecam oddzielać sobie skończone fragmenty głowy, żeby mieć łatwiejszy dostęp do reszty, z doświadczenia już wiem, że najlepiej wczepiać włosy w następującej kolejności: wypełnienie środka, linia dookoła głowy, przedziałek. Wiem, że jest to odwrotne niż chociażby na powyższym zdjęciu i ogólnie niż większość ludzi pewnie robi, jednak osobiście bardzo często zdarzały mi się przypadki kiedy głowa pękała mi ponieważ dziurki były zbyt blisko siebie i wydaje mi się, że ta kolejność jest najbezpieczniejsza.


Następnie włosy zalewam od środka klejem i po wyschnięciu zalewam wrzątkiem, następnie odcinam nadmiar i układam. Tutaj Clawdeen była jeszcze na ciałku starej fashionistas, jednak później zamówiłem potrzebne ciałko.


A tutaj już po repaintcie, o którym napiszę więcej za chwilę, oraz zdjęcie z Lagooną. Tak jak wspomniałem wcześniej Lagoona była moim pierwszym repaintem i jeżeli czytaliście poprzednie posty, to ona dzierży to nieszczęsne ciałko MTM od Azjatki, które miało zniszczone stopy, przebarwienia oraz zniszczoną szyję, chociaż na tamten moment miało jedynie przebarwienia na rękach. Dodatkowo również ma reroot zrobiony włosami X-pression, które jak się okazało można też farbować :3



A to już świeże zdjęcia zrobione na potrzeby właśnie tego posta w zeszły weekend, jak widzicie Clawdeen dostała "spersonalizowane" ubranka, chociaż bardzo się różnią od tych na projekcie. Jeżeli chodzi o repaint to wciąż jestem bardzo zadowolony, szczególnie myśląc, że był to mój drugi repaint z kolei, zależało mi wtedy, żeby uzyskać bardzo zbliżony efekt do kupnych lalek MH, jednak z własnymi akcentami. Co ciekawe już widzę, że zmieniło się kilka rzeczy w mojej technice, przede wszystkim na początku praktycznie w ogóle nie używałem pasteli do cieniowania twarzy itp. rozszalałem się dopiero kiedy zauważyłem, że mogę za ich pomocą zmienić całkowicie karnację głowy. Chociaż musze przyznać, że zdecydowanie czasami przesadzałem jak patrzę teraz na np. moją Bellę. Dodatkowo na początku robiłem bardzo złą rzecza a mianowicie na koniec usta i oczy malowałem przeźroczystym lakierem do paznokci. Teoretycznie wygląda to dobrze, ale trzeba było pracować z tym ekstremalnie szybko i nie ukrywam, że mały błąd mógł powodować rozpuszczeniem wszystkiego co było pod spodem, co z resztą raz mi się przydarzyło. Aktualnie używam po prostu błyszczącego varnisha z którym praca jest o wiele przyjemniejsza.

Tak czy siak jestem wciąż zadowolony z tego repaintu, chociaż z chęcią namalowałbym jej ponownie brwi :P Podoba mi się ich grubość i wgl ale mam wrażenie że jakoś wyblakły i nie widać na nich szczegółów na których mi zależało... W sumie chętnie namalowałbym jej twarz jeszcze raz.


Strój był bardzo prosty do zrobienia chociaż oczywiście wciąż jest niedokończony, powinienem uszyć jeszcze rajstopy i przede wszystkim futrzaną kurtkę.


Buty pochodzą od Clawdeen Frist Day of School, z resztą tak jak głowa lalki i bransoletka. Jeśli chodzi o stopy, niestety nie zrobiłem zdjęcia, jednak bawiłem się w prawdziwego chirurga, odciąłem stopy od ciałka MH, wytopiłem w nich dziurę po czym wkleiłem ten "zawias" na którym się trzymają stopy od Barbie MTM, dzięki czemu mam wyjmowane stopy od Monster High i nie ma problemu z butami. Niestety właśnie ta operacja nie poszła najlepiej na ciałku Lagoony, chociaż nie pamiętam dlaczego, prawdopodobnie ponieważ była pierwszą lalką więc też eksperymentalną.


No i włosy, możecie mi uwierzyć na słowo, że są strasznie miękkie i przyjemne w dotyku, osobiście najbardziej polecam te włosy jeśli ktoś chce je zostawić kompletnie proste, albo tylko falowane, chociaż uznałem, że chcę chyba dokończyć tą lalkę tak jak na pierwszym projekcie, więc włosy te są już upięte w kucyk i będę sprawdzał czy jestem w stanie zakręcić je w jakiś ciekawy sposób.


Dwie z lalek w mojej kolekcji, które aktualnie posiadają włosy firmy X-pression. Są to zdecydowanie jedyne włosy o których myślę, przy rerootcie Roszpunek (bo niedługo pojawi się kolejna) i tak naprawdę jedyna firma włosów kanekalonowych, która moim zdaniem jest warta uwagi.


A teraz czas na sesję, która została wykonana właśnie w zeszłe wakacje (a sesji to już dawno tutaj nie było :P)







No i to by było na tyle, cieszę się, że w końcu opisałem tę lalkę, ponieważ naszły mnie trochę chęci na dokończenie jej po tych wszystkich miesiącach. A co Wy myślicie? Podoba się wam taka hybdryda? Napiszcie koniecznie w komentarzach co myślicie i czy macie jakieś pomysły na czym może stać Sabrina :D Myślałem może, żeby był to jakiś kawałek trawy, albo jakiś mebel z jej domu czy coś w ten deseń, ale szczerze ciągle tego nie widzę... 

Pozdrawiam i do napisania!



poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Zrobiłem lalkę Ryn z serialu Siren

Witajcie!
Wiem, że trochę to wygląda jakbym wziął trzy tygodnie urlopu ale nic bardziej mylnego :P Tak jak wspomniałem w ostatnim poście zająłem się kolejnym projektem, jednak okazał się być jeszcze bardziej wymagający niż Urszula i zajął mi właśnie 3 tygodnie. Co prawda nie pracowałem nad tą lalką od rana do wieczora jednak uwierzcie mi kiedy tylko miałem chwilę coś przy niej robiłem (no może poza tą małą przerwą na obejrzenie drugiego sezonu Sabriny) ogólnie ta lalka tak bardzo siedziała mi w głowie, że wiedziałem, że póki jej nie skończę nie będę mógł się zająć niczym innym... Ale to w sumie nic dziwnego biorąc pod uwagę kogo przedstawia.


A więc jeżeli komuś się jeszcze nie utrwaliło wspomnę o tym po raz kolejny - od małego dziecka uwielbiałem syreny. Oczywiście zaczęło się od Małej Syrenki, potem H2O i właśnie, następnie nadszedł serial, który nie był już skierowany do dzieci i w dodatku opowiadał o syrenach - jak mogłem mu się oprzeć? 

Ogólnie wciąż mnie zastanawia dlaczego akurat syreny... Ale dosłownie odkąd pamiętam zawsze je uwielbiałem... Może to dlatego że urodziłem się w wannie z wodą? :D Może dlatego, że jestem z ostatniego dnia Ryb? W sumie na tą chwilę nie zdziwiłbym się gdybym był syreną w poprzednim życiu.


Pamiętam, że nie raz przeszukiwałem internet w poszukiwaniu nagranych syren w końcu 95% oceanów wciąż nie zostało zbadane, dlatego skąd mamy wiedzieć co się w nich kryje? A jeżeli syreny byłyby chociaż trochę bardziej inteligentne od ludzi (o co nie trudno xD) mogłyby wiedzieć jak się przed nami skutecznie ukrywać. Dlatego ja może nie mówię, że syreny istnieją ale tym bardziej nie mówię, że nie istnieją c:
Jednak gdyby istniały, wydaje mi się, że nie wyglądałyby tak jak w Małej Syrence itp. jeżeli rzeczywiście podczas ewolucji cześć ludzi zeszła do oceanów, potrzebowaliby czegoś więcej niż przeźroczystych płetw złotej rybki :P (mimo wszystko wciąż uwielbiam te wszystkie baśniowe wersje syren) Ogólnie osobiście uważam, że Syreny byłyby bardziej czymś w stylu inteligentnych zwierząt niż ludzi... I zgadnijcie co, w zeszłym roku wyszedł serial, który właśnie o takich syrenach opowiada.


W 'Siren" syreny nie są pół rybą - pół człowiekiem tylko w całości są przystosowane do życia w oceanie, są przedstawiane jak drapieżniki, które muszą zabijać by przeżyć. Teoretycznie twórcy serialu próbują podchodzić "naukowo" do tych stworzeń, nawet jeżeli chodzi o ich przemianę w ludzi, która jest bardzo bolesna itd. 
Aktualnie serial jest w trakcie drugiego sezonu, ja osobiście bardzo go lubię i jestem na bieżąco, jednak nie będę ukrywał, że nie jest to serial dla każdego. Jestem praktycznie pewny, że gdyby nie motyw syren prawdopodobnie taka forma serialu nigdy by mnie nie zainteresowała, chociaż sam nie wiem, ponieważ szczerze nie umiem się wypowiadać na takie tematy :P 
W każdym razie polecam sobie sprawdzić, może tak jak ja zainteresujecie się, a serial porusza też inne tematy niż syreny i w sumie uświadomił mi kilka innych rzeczy. 


Ale nie jestem tu, żeby pisać o serialu, znaczy teoretycznie trochę tak, jednak wolałbym się skupić na lalce, która zajęła mi tyle czasu. Główną bohaterką serialu jest Ryn (którą możecie zobaczyć powyżej) jest pierwszą syreną, która wyszła na ląd. Właśnie chyba najciekawszym wątkiem w serialu jest właśnie przystosowywanie się Ryn do życia wśród ludzi i musze przyznać, że Eline Powell naprawdę fajnie to gra. Do tego dochodzi jeszcze jej bardzo nietypowa uroda, która jest po prostu idealna do tej postaci.
Pomysł zrobienia lalki Ryn w syreniej formie pojawił mi się na początku wakacji 2018. I wtedy też zrobiłem moje pierwsze podejście do tej lalki, dlatego ponownie mamy do czynienia z niedokończonym projektem, który zacząłem od początku (nie ukrywam, że zainspirowała mnie do tego Urszula)


Eline przez swą urodę wygląda prawie jak żywa lalka Monster High, ponieważ ma tak samo bardzo okrągłą twarz, duże usta i ogólnie bardzo wyraziste rysy. Tak się złożyło, że miałem na zbyciu głowę Casty i jej też postanowiłem użyć. Miała ona już czarne włosy pomijając kilka pasemek, dlatego je wyrwałem i zastąpiłem pasującymi włosami. Za tułów miałem zamiar użyć ciałka od chińskiej podróbki Meridy Walecznej, którą kupiłem jakiś czas temu.


Ogólnie niestety nie zrobiłem wtedy zbyt wielu zdjęć, ponieważ cały ten projekt okazał się wielką klapą. Po pierwsze było to jeszcze zanim nauczyłem się robić repainty, tak więc można w sumie to nazwać jednym z pierwszych repaintów jakie zrobiłem :P Jednak nie jej twarz była problemem ale ogon... W moim planie było zrobić ogon który będzie można dowolnie zginać i nie wiem co mi weszło do głowy, żeby zrobić go z silikonu! Był to zdecydowanie jeden z najdziwniejszych i najgorszych pomysłów jakie kiedykolwiek miałem. Jednak próbowałem, zrobiłem 'plastry' silikonu i skleiłem je ze sobą na lalce. Oczywiście były one za grube i prawie nie dało się ich wyginać. Dodatkowo okazało się, że nijak to pomalować i ogólnie prezentowało się to tragicznie... (może jednak dobrze, że nie zrobiłem temu zdjęć?) Tak więc jak możecie się spodziewać lalka trafiła do pudła i przeleżała w nim wiele miesięcy do momentu aż wyjąłem ją po skończeniu prac nad Urszulą.

Co ciekawe miałem wrażenie, że tę lalkę musiałem robić dwa lata temu, jakoś kompletnie nie kojarzę, żebym robił ją w zeszłe wakacje, jednak serial Siren wyszedł w marcu 2018, więc musiało to był właśnie w te wakacje...

Tak czy siak, miałem dwa pomysły - przerobić moją Arielkę z Disney Store na lalkę z ogonem "na stałe", który będzie można dowolnie wyginać itd. albo zrobić drugie podejście do Ryn. I tak właśnie wybrałem Ryn, jednak jeżeli chcielibyście zobaczyć też Arielkę nie bójcie się, ponieważ mam ją w planach na niedaleką przyszłość :D

   

   

Ogólnie do ciała Ryn nie chciałem używać już tego co wtedy. Syreny w tym serialu ogólnie nie mają klasycznych kobiecych kształtów między innymi ich klatka piersiowa przypomina prawie męski tors. Chciałem też, żeby miała dużą możliwość ruchu, dlatego postanowiłem ostatecznie użyć ciałka mtm, które widzicie powyżej.
Historia tego ciała jest wyjątkowo smutna i ukazuje kwintesencje mojej ignorancji... Tak, jest to zniszczone ciało od Azjatki (najtrudniej dostępnej, a właściwie już praktycznie niedostępnej lalki MTM) Ciałko to przeszło przez naprawdę wiele rzeczy, przede wszystkim przez zbyt wiele zmian głów, a ja niestety nigdy nie "podgrzewałem" głów lalek przed ich zdjęciem, jeżeli wydawały mi się wystarczająco miękkie i tak przy kolejnym przeszczepie jej szyja kompletnie pękła... No cóż dostałem swoją nauczkę i teraz przynajmniej będę bardziej zwracał na to uwagę. Jednak to nie wszystko, zanim pękła jej szyja jakiś materiał przebarwił jej przedramiona, na zdjęciu praktycznie nie jest to widoczne, ale były one praktycznie szare, dlatego już wcześniej postanowiłem użyć ją do pewnego projektu i pomalowałem całe ciało na niebiesko. W tym projekcie niestety zmasakrowałem jej otwór na stopy. Potem zmyłem z niej farbę i tak oto został mi taki trupek. Bardzo żałuję, że musiało to być akurat najtrudniej dostępne ciało ale co zrobisz .-. 

Mimo to nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Ponieważ lalka bez stóp jest po prostu idealna na syrenę :D


Do tego postanowiłem użyć dłoni od Deuca Gorgona z Monster High, ponieważ dłonie Barbie są dosyć małe.



I oczywiście głowy od Casty.

I teraz chciałbym wam opowiedzieć jaki był mój plan, ponieważ mam wrażenie, że ten post będzie (jeżeli już nie jest) bardzo chaotyczny. A więc miałem zamiar oczywiście odczepić lalce nogi, następnie w ich miejsce zrobisz z drutu "szkielet" ogona, zrobił płetwy, również z drucianym szkieletem, żeby wszystko miało możliwość zginania. Następnie wypchać ogon watą tak jak w przypadku Urszuli. Ogólnie ciała lalek są praktycznie nie możliwe do pomalowania, szczególnie jeśli chodzi o takie jak Made to Move, ponieważ farba w zgięciach praktycznie zawsze będzie się zrywała, dlatego postanowiłem, inspirując się Urszulą uszyć jak najbardziej obcisły "kombinezon", który będzie imitował skórę. Do tego zakryje wszystkie zgięcia na lalce i pozwoli bez problemu przyczepić późniejsze płetwy błony itp. Jeżeli chodzi o plany odnośnie głowy to wrócimy do niej później...


Na szczęście ciałka mtm rozczepiają się wielu miejscach wiec nie musiałem obcinać jej nóg ani nic w ten deseń, a długość była idealna, ponieważ lalka wciąż będzie miała możliwość siadania.


Postanowiłem też zmienić trochę kształt ciałka, żeby było bardziej umięśnione. Do zrobienia tego użyłem tej samej masy z której lepiłem głowę Urszuli, do tego "naprawiłem" też szyję, żeby można było przyczepić głowę, jednak masa nie wytrzymała nacisku i musiałem potem ją przerobić.

   

Następnie zrobiłem planowany szkielet ogona z drutu.


Jeżeli chodzi o szyję to ostatecznie odciąłem koniec szyi od jednego zniszczonego już ciała od MH, okroiłem go tak bardzo jak mogłem i wkleiłem we wcześniejszą dziurę. Niestety ostatecznie pozwoliło to lalce już tylko na obrania głową na boki, jednak na szczęście trzyma się dobrze.


Potem kupiłem w Auchan metaliczna srebrną farbę akrylową i przez chwilę miałem nadzieję, że może jednak uda mi się pomalować to ciało, jednak oczywiście tak się nie stało i w sumie bardzo się cieszę. Dodatkowo farba okazała się być bardzo przeźroczysta co okazało się być idealne do dalszych prac :3


Potem nadszedł czas na zrobienie płetw, zrobiłem w sumie chyba 3 wersje zanim zrobiłem taką która by mi pasowała.

Czy tylko mi to wygląda jak szczerbatek z Jak wytresować smoka? :D



Do wypełnienia płetw użyłem materiału, który chyba ma imitować skórę, jednak dla mnie ważne było tylko to, że jest on dosyć gruby i sztywny.



I tak jak wspomniałem zrobiłem szkielet płetw z drutu.



Ogólnie najpierw chciałem wypełnić płetwy tym samym materiałem, jednak później wypchałem je trochę watą, co na początku wcale nie wyglądało dobrze, jednak potem przestało być widoczne.



I tak prezentowała się "skończona" płetwa. Ogólnie płetwy syren w Siren przypominają bardziej delfinie, dlatego zależało mi na tym, żeby były grube i nie wyglądały jakby były "doczepione" do głównego ogona. Co ciekawe jedną z głównych rzeczy które mi się nie podobały w tych syrenach był ten "kolec" między płetwami, jednak chyba się do niego przyzwyczaiłem, ponieważ teraz często jak
rysuję sobie syreny w zeszytach przyłapuję się na tym, że rysuje im właśnie często taki kolec :D Jeśli ktoś się zastanawia w serialu pozwala on syrenom na szybkie zabicie ofiary.


Następnie nadszedł czas na skórę. Jedna z głównych rzeczy wyróżniających te syreny jest to, że nie mają one łusek i skóra na całym ciele jest taka sama. Dlatego musiałem uszyć jednoczęściowy kombinezon na całą lalkę, łącznie z ogonem i płetwami.


Do zrobienia tego użyłem bardzo rozciągliwego materiału, który teoretycznie też powinien imitować skórę, z tego co wiem nazywa się "skóra lama", niestety mają dosyć ograniczoną ilość kolorów, jednak ten ostatecznie okazał się idealny.


I przystąpiłem do szycia, ostatecznie udało mi się za drugim razem i w sumie byłem bardzo zdziwiony, że nie miałem przy tym żadnych problemów.


Ale jeszcze za nim założyłem "skórę" musiałem wypełnić ogon, ponieważ potem nie byłoby to możliwe. wyglądało to tak, że naszywałem kolejne warstwy waty, żeby mieć pewność, że nie przesunie się ona podczas naciągania materiału.


I po prostu mi się udało. Możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że wszystko jest tak jak miało być :D Rzadko mi się zdarza, żeby wszystko szło zgodnie z planem.


   


I tak miałem w pełnie artykułowaną lalkę, przy której nie widać zgięć.



Za swego czasu mogła nawet siadać, jednak potem stanie się to niemożliwe.


No ale tak, żeby wciągnąć ten "kombinezon" na lalkę musiałem zrobić w jakiś miejscu otwór, który musiałem potem zszyć ręcznie. Na szczęście zaplanowałem go w dobrym miejscu więc nie miałem z tym, żadnych problemów, jednak z tyłu został oczywiście szew, przez co wygląda trochę jakby była po jakiejś poważnej operacji :D (w sumie tak było, przeszczep skóry całego ciała to nie jest błaha sprawa)


Nadszedł czas na głowę.
Bardzo chciałem użyć głowy Casty, jednak jak to mają do siebie głowy z Monster High - są one bardzo duże. Na szczęście nie byłem pierwszą osobą, która chciała zmniejszyć głowę swojej lalki i w lalkowym świecie są na to sposoby.


Na YouTubie jest bardzo dużo filmików odnośnie skurczania głów lalek, ale jeśli chcecie mogę napisać o tym kiedyś jakiś poradnik. Jest to bardzo proste, trzeba kupić aceton 100%, następnie rozcieńczyć go trochę z wodą, włożyć do niego głowę lalki i zamknąć na dwa dni. Po dwóch dniach wyjąć i odstawić na następne dwa dni do wyschnięcia. Ogólnie chodzi o to, ze aceton rozpuszcza w gumie to coś co odpowiada za elastyczność głowy, po wyjęciu jest ona niesamowicie miękka i dopiero podczas wysychania, kiedy wyparowuje z niej aceton kurczy się i robi się twardsza.


Porównanie z Frankie po około dwóch dniach. Niestety na zdjęciach nie widać aż tak bardzo tej różnicy, która jest naprawdę duża.


Wydaje mi się, że lepiej to widać przy Barbie. Musze przyznać, że jestem pełny podziwu tej metodzie, było to strasznie proste i nie miałem kompletnie żadnych problemów.

Jak ktoś jest zainteresowany polecam poszukać "Doll head shrinking" na YouTubie, jednak wszystkie te poradniki są po angielsku, dlatego może mógłbym napisać o tym po polsku.

       

Głowę oczywiście można zmiękczyć tymczasowo za pomocą wrzątku czy suszarki, dlatego wciśnięcie jej na szyje nie było jakimś bardzo dużym problemem, jednak otwór na szyję oczywiście też się skurczył i chyba właśnie to było powodem dla którego lalka straciła możliwość podnoszenia i opuszczania głowy.


I zrobiłem wstępne malowanie ogona, ponieważ ten jasny srebrny na całym ciele bardzo mi przeszkadzał, na szczęście to jest jeden z plusów tego materiału - można go bez problemu pomalować akrylami, a on zachowa elastyczność.


I małe porównanie wielkości.


   

W moich planach było zrobić jej repaint tak jak ja to zazwyczaj robię - czyli kredkami. Z jakiegoś powodu jednak kompletnie nie mogłem rysować na jej twarzy... Na początku pomalowałem ją farbą akrylową i się nie dziwię, ze nie mogłem, ponieważ są one bardzo miękkie i elastyczne nawet po wyschnięciu. Potem próbowałem pomalować ją sprejem, jednak nawet wtedy po Mr. Super Clear nie mogłem po niej rysować, jednak co ciekawe ostatecznie okazało się, że na czole i brwiach mogłem, jednak na ustach czy oczach nie było o tym mowy... Nie wiem ostatecznie o co chodziło, pewnie warstwa sprayu była po prostu bardzo nierówna (?). Ostatecznie musiałem ją pomalować farbami, a nie bez powodu nigdy tego nie robię :P Co prawda zrobiłem tak Urszulę jednak jej głowa jest ze trzy razy większa. Jednak jakimś cudem udało mi się namalować ją dokładnie tak jak chciałem. Byłem z niej niesamowicie zadowolony i... I coś mnie podkusiło, żeby przykleić jej sztuczne rzęsy. Z jakiegoś powodu kompletnie nie byłem w stanie tego zrobić, ostatecznie zostały po prostu brzydkie ślady kleju, a jak próbowałem go zerwać, zerwałem razem z nim oczy, które tak bardzo mi się podobały :')


Po wielu, wielu, wielu próbach w końcu udało mi się je w miarę odwzorować, niestety nie są one już aż tak równe ale nie są najgorsze. Właśnie dlatego tak się cieszyłem z tamtych, ponieważ ja ogólnie nie jestem zazwyczaj w stanie namalować czegoś tak małego i jeszcze żeby wyglądało dobrze, a wtedy udało mi się za pierwszym razem. Ale cóż, coś musiało pójść nie tak. Jednak ostatecznie nie jest tak źle, dodatkowo dodałem więcej detali na jej twarzy.


Nadszedł czas na wszystkie płetwy i błony na jej ciele (a trochę ich jest). Boczne to pocięte wykałaczki przyklejone kropelką na ten sam materiał. Uznałem, ze mogę je tak zrobić, ponieważ obie od tyłu wyglądałyby tak samo.


Niestety płetwy grzbietowe były  już bardziej skomplikowane, ponieważ z obu stron musiały wyglądać tak samo, początkowo zrobiłem je przyklejając na zmianę wykałaczkę i kawałek materiału i o ile na plecach udało mi się to zrobić bez najmniejszego problemu, to płetwa na grzbiecie ogona popękała mi od razu kiedy go wygiąłem...



Na szczęście się nie poddałem i wymyśliłem inną wersję - po prostu przyklejałem malutkie wycinki z papieru na obie strony materiału, dzięki czemu nie było mowy o pękaniu :)

  

Musze przyznać, że przez ten cały czas nie wiedziałem czy ta lalka rzeczywiście będzie jakoś wyglądała na koniec, aż zacząłem ją malować i w końcu widziałem co robię :D Jestem niesamowicie zadowolony z malowania i wydaje mi się, że naprawdę związało to ze sobą wszystkie części lalki. Ogólnie w moim planie było od samego początku, żeby wyglądała ona trochę bardziej "magicznie" niż w serialu, jednak zachowując wszystkie najważniejsze elementy - na szczęście kropeczki w wielu różnych kolorach i bardzo duża ilość brokatu załatwiły sprawę c:


   


Następnie nadszedł czas na stojak. Cały czas myślałem, że będzie to najtrudniejsza do zrobienia rzecz, ponieważ nie miałem pojęcia jak dobrze wyeksponować tę lalkę. Przynajmniej tak mi się wydawało, ponieważ dosłownie w poł godziny obmyśliłem dokładnie co chcę zrobić. A do podstawowej formy tego stojaka użyłem jedynie podstawki pod doniczkę, drutu ze starej suszarki do prania i "trzymaczki" ze zwykłego stojaka.


Drut musiałem oczywiście sam wygiąć co akurat zajęło mi trochę czasu zanim dotarło do mnie co tak właściwie chcę zrobić, następnie skleiłem wszystko kropelką.


Jednak to nie był oczywiście koniec. Pojawił mi się nagle pomysł, żeby zrobić ze stojaka malutką "makietę" dna oceanu :3



Nie mam z tego procesu za wielu zdjęć jednak najpierw używając ponownie tej samej masy ulepiłem "dno" i wkleiłem różne kamienie i muszelki, następnie na to przykleiłem piasek, jednak okazało się wtedy, że kompletnie mnie to nie satysfakcjonowało i ostatecznie pomalowałem zarówno piasek, kamienie jak i muszelki na nowo tak aby kolorystyką pasowały do lalki. Musze przyznać, że była to chyba moja ulubiona część całego tego projektu i z chęcią powtórzyłbym to przy Arielce czy jakiejkolwiek innej syrenie, która zawita w mojej kolekcji w przyszłości :3

Efekt końcowy


I tak o to prezentuje się całość, niestety mam wrażenie, że zdjęcie nie przedstawia jak ładnie rzeczywiście to wygląda. Jednak muszę powiedzieć, że jestem naprawdę bardzo zadowolony z tego jak to wszystko wyszło, szczególnie, że miałem w trakcie kilka kryzysów.






Ogólnie wiedziałem, ze nowa wersja jest o wiele lepsza od starej, ale doceniłem ją dopiero jak porównałem sobie te dwa zdjęcia. 


Z rzeczy których nie opisałem przykleiłem jej jeszcze błony łączące jej ramiona z klatką piersiową i ogólnie pomalowałem cały tułów, żeby wszystkie rzeczy, które wcześniej ulepiłem były bardziej widoczne.




Jedną z głównych obaw podczas robienia stojaka było to jak ominąć płetwę na jej plecach, okazało się, że nie było to żadnym problem, po prostu zrobiłem "wcięcie" w które wchodzi płetwa.


Mówiłem wcześniej, że lalka straci możliwość siadania, stało się to właśnie przez płetwę grzbietową, ogólnie lalka może się tam zgiąć oczywiście, ale nie ma jak jej posadzić :P


Oczywiście wszystko zaplanowałem tak, aby lalka wciąż miała pełną możliwość ruchu.


W międzyczasie dolepiłem też błony w dłoniach. Niestety nie udało mi się pomalować zgięcia w nadgarstku, ponieważ farba wciąż się zrywała :/



   


Chyba ze stojaka jestem najbardziej dumny, brakowało mi robienia takich rzeczy :3 Tak jak wspomniałem piasek, kamienie itd. pomalowałem na nowo, do tego piasek został pomalowany bardzo dużą ilością brokatu dzięki czemu na żywo cały się mieni (z jakiegoś powodu mój telefon prawie wgl tego nie widzi)




Do ostatniego momentu nie wiedziałem czy chcę doklejać wodorosty, do zrobienia ich użyłem starych sztucznych roślinek, które trzymam w pokoju na specjalne okazje (już nie raz mi się przydały) Oczywiście również je pomalowałem i skleiłem tak, żeby sprawiały wrażenia unoszących się w wodzie. Jestem bardzo zadowolony jak ostatecznie wyszły i wydaje mi się, że naprawdę bardzo ładnie się komponują z całością.




I dla porównania wielkości, klasyczna Barbie Made to Move.

I to chyba byłby koniec. Nie ukrywam, że cieszę się, że już ją skończyłem, ponieważ wymęczyła mnie strasznie :P A ja już myślę o kolejnych lalkach, które mógłbym zrobić... (może naprawdę powinienem wziąć urlop… od hobby) 
Ale na szczęście jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego i cieszę się, że mogę naprawdę zobaczyć, że robię jakieś postępy :3 Dodatkowo cieszę się, ponieważ jest to już druga (pod rząd!) niedokończona lalka, którą postanowiłem zrobić jeszcze raz od początku i rzeczywiście ją tym razem skończyłem.

Ale jak Wam się podoba? Napiszcie koniecznie co myślicie! Ogólnie mam nadzieję, że doczytaliście do końca bo nie ukrywam, że pisze tego posta już bite 2.5 godziny xD (nie wliczając do tego wstawiania zdjęć itp.)
A i czy ktoś tu może ogląda Siren? Albo Chilling adventures of Sabrina? (bo nie ukrywam, że zastanawiam się teraz nad lalką z tego serialu :3)
Pozdrawiam i do napisania!