środa, 1 kwietnia 2020

Kolekcjonerska Skelita Calaveras /kolejna przemiana

Witajcie!
W końcu nadszedł czas na skończenie tego nieszczęsnego posta, który czeka na publikacje od Halloween. A post dotyczy oczywiście Skelity Calaveras, a dokładniej jej "kolekcjonerskiej" edycji, którą opisywałem kilka lat temu *KLIK*. W tamtym poście pokazałem też tą lalkę po delikatnych przeróbkach, jednak ostatecznie okazały się dla mnie niewystarczające :P Ogólnie odkąd ją zobaczyłem miałem co do niej mieszane uczucia, ponieważ moim zdaniem jest ona po prostu niewykorzystaną okazją, od zawsze marzyło mi się też zobaczyć Skelitę w "klasycznym" malowaniu Sugar Skull z płatkami kwiatów dookoła oczodołów itd. I jak wiecie półtora roku temu zacząłem swoją przygodę z repaintami, aktualnie wychodzą mi dosyć przyzwoicie i szczególnie z kilku ostatnich (których jeszcze nie widzieliście) jestem niesamowicie zadowolony. Ale oczywiście nie od razu wszystko było pięknie i na samym początku mojej podróży w malowaniu lalek dałem się trochę ponieść i położyłem moją kredkę na może zbyt wielu lalkach... 
I większość z tych lalek, które zostały pomalowane w fazie "eksperymentacyjnej", zostały przez mnie później poprawione (przez poprawienie mam na myśli pomalowanie od początku xd). I tak Skelita nie jest ani pierwszą lalką z tej grupy, ani też ostatnią, jednak wydaje mi się, że jest godna pokazania, bo musze przyznać że jestem z niej naprawdę zadowolony.

Ale na początek pokażę wam moją pierwszą próbę pomalowania tej lalki, która prezentuje się następująco:


Ogólnie mój plan był taki aby powtórzyć oryginalne malowanie lalki, jednak wzmocnić je i dodać oczodoły otoczone płatkami kwiatów. I mimo że pomysł był fajny, wykonanie pozostawiało wiele do życzenia... Ogólnie ten repaint wyszedł mi tak dziwnie, że ta lalka wzbudzała we mnie pewien niepokój xD Nie jestem pewny czemu dokładnie ale dosłownie nie mogłem na nią patrzeć i przez długi czas ukrywałem ją za innymi lalkami. Aż w końcu po pewnym czasie, kiedy już czułem się pewniej w moich repaintach, postanowiłem dać jej drugie życie i ponownie zmyłem jej twarz. 


Ogólnie w moich pierwszych repaintach robiłem dużo błędów i używałem rzeczy których nie powinienem, na przykład aby uzyskać błyszczącą warstwę na ustach czy oczach używałem przezroczystego lakieru do paznokci :') Na tę chwilę wiem, że to nie jest dobry pomysł z wielu powodów i teraz używam błyszczącego varnisha, który naprawdę przyczynił się do postępów w moich repaintach.


Jeden z głównych powodów dla których nie polecam używania lakieru do paznokci jest przebarwienie twarzy, dodatkowo bardzo trudno się tym pracuje i łatwo uzyskać nierówną powierzchnie + może rozpuścić to co już namalowaliście, więc ogólnie po prostu nie polecam.

W moim wypadku twarz Skelity była dosyć bardzo przebarwiona, szczególnie na ustach, jednak jest na to jeden sposób, który co prawda nie wyczyści gumy całkowicie ale lepszy rydz niż nic. Jednak to nie jest coś dla każdej lalki, ponieważ mowa tutaj o zmniejszaniu głów w acetonie. Kompletne zamoczenie w acetonie po jakimś czasie wymywa przebarwienie ale oczywiście i zmniejsza głowę. W tym wypadku obie rzeczy były mi na rękę, ponieważ Skelita jako lalka z rebootu miała większą głowę od klasycznych MH. 

A więc zmniejszyłem jej głowę w acetonie, ponownie pomalowałem jej twarz i tak prezentuje się efekt końcowy:





Muszę przyznać, że wciąż (mimo że minęło już kilka miesięcy) jestem z niej bardzo zadowolony. Postanowiłem nie rysować źrenic, ani odblasku światła, ponieważ wyobrażałem sobie jej tęczówki jak pewien rodzaju ognia czy zniczy. Jestem wręcz zakochany w płatkach dookoła oczu, zajęło mi to trochę czasu ale wyszło naprawdę fajnie, a dodatkowo pomalowałem je błyszczącym varnishem. Po prostu uwielbiam efekt końcowy :D



Porównanie z pierwszym repaintem, jakby moim zdaniem efekt jest bez porównania :D


Oraz porównanie z oryginalną twarzą... No cóż tak jak mówiłem ta lalka to niewykorzystany potencjał :P


I za wczasów zrobiłem też małą sesję na tle oryginalnego pudełka i kwiatów:








I to w sumie tyle. Nie wierzę, ten post tak długo czekał na opis ale cieszę się, że mogę go w końcu opublikować (szczególnie, że już ustawia mi się kolejka kolejnych postów do napisania!) 
Podsumowując jestem bardzo zadowolony z tego jak ta lalka ostatecznie wyszła i jest to lalka na której naprawdę widać moje postępy w repaintach, chociaż wciąż trochę ubolewam, że nie jest ona pokroju kolekcjonerskiej Draculaury… (która też przeszła ostatnio olbrzymią potwomorfozę i niedługo też się nią podzielę! (Jestem absolutnie zakochany w tym jak mi wyszła :3)) Napiszę o tym więcej w poście właśnie o Draculaurze, ale kiedy wyszła jej lalka miałem nadzieję, że będą kontynuowali serię "większych kolekcjonerskich lalek" ale cóż... 

To by było w sumie wszystko na dzisiaj. Co sądzicie o moim cutomie? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach a tymczasem pozdrawiam i do napisania! (prawdopodobnie już niedługo :>)


5 komentarzy:

  1. Wzbogacę słowa tytułu o jeden dodatkowy, ale niezbędny przymiotnik - "Kolejna NIESAMOWITA przemiana". Trafnie napisałeś, że nie ma porównania... Najnowszy repaint jest bezkonkurencyjny, oryginalne malowanie mówiąc kolokwialnie "wymięka", ale wcześniejsze, zaproponowane przez Ciebie wcale nie jest gorsze - mi się bardzo podoba! Tak czy siak - postęp widać, za każdym razem jest jeszcze lepiej i lepiej... Super!!!

    Artur K. - człowiek, który porównuje makramę do warkoczyków... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia na tle pomarańczczowych kwiatów - cudeńko. Skradły moje serce. I tak jak do tej pory nie przekonałam się do Skelity, w tym wydaniu prezentuje się naprawdę ciekawie. No i ten repaint <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie druga wersja bardziej mi się podoba. Brak źrenic podkreślił "duchowość" lalki.

    OdpowiedzUsuń