poniedziałek, 8 grudnia 2014

Mój udział w konkursie "4th day with my OC"

Dobra, czas na przedstawienie mojego kolejnego opowiadania (które według mnie jest trochę ciekawsze od poprzedniego) czyli "Opowiadanie o dniu Ceremonii Dziedzictwa". Napisałem je oczywiście na potrzeby konkursu ;)

Na początku może być nudnawo, ale potem się rozkręca xD Dobra nie przedłużam :P Zapraszam do przeczytania. :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Usłyszałam śpiew ptaków. Nadszedł kolejny dzień w bajkowym liceum Efer After High. Kolejny, jednak nie taki sam jak wszystkie, ponieważ to właśnie dzisiaj miała odbyć się ceremonia Dziedzictwa, to dzisiaj miałam podpisać się pod swoim przeznaczeniem, pod swoją… śmiercią… 
Przez duże okna w komnacie wpadały promienie słońca. Wszystko wydawało się mieć złocistą barwę. Przetarłam oczy, przeciągnęłam się i wstałam. Jak zwykle na początek przygotowałam się do nowego dnia, włożyłam na siebie turkusową sukienkę, a włosy upięłam w kucyk. Kiedy wyszłam z toalety, Acless jeszcze spała. 
Poszłam przejść się po korytarzu i porozmawiać z ludźmi. Jako, że dzisiaj nie było lekcji, a ceremonia Dziedzictwa była dopiero wieczorem, miałam dużo czasu dla siebie.
Na szkolnym korytarzu zobaczyłam Apple i Blondie – właśnie prowadziły jakąś poważną rozmowę, kiedy nagle Apple krzyknęła – Raven! – I pobiegła wzdłuż korytarza.
- Cześć Blondie – powiedziałam podchodząc do dziewczyny o złotych lokach – Co się stało Apple?
- Hej, z tego co mi się wydaje chce przekonać Reven do podpisania Wielkiej Księgi Legend… - odpowiedziała zamyślona.
- Aha… Idę do wioski Końca Książki, idziesz ze mną? – zapytałam.
- Właśnie miałam się tam wybrać. Dyrektor Grimm poprosił mnie, żebym odebrała ciasto z baśniowej piekarni, potem idę do Szklanego pantofelka, kupić buty na Ceremonię. Znowu zostawiłam wszystko na ostatnią chwilę!
- Ok, będę ci towarzyszyć – powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło.
Kiedy już odstawiłyśmy tort do dyrektora, poszłyśmy do Szklanego Pantofelka. Tam (czego można było się spodziewać) spotkałyśmy Ashlynn, która pomogła dobrać nam buty. Razem z nią wybrałyśmy się do Czarkafejki coś przekąsić. 
Po tym wszystkim ponownie wróciłyśmy do Internatu, który już był  przystrojony wieloma ozdobami. Ponieważ zrobiło się już późno skierowałyśmy się do swoich pokoi, by przygotować się do ceremonii. W moim pokoju była Acless, Cerise i Cedar. Razem przygotowywałyśmy się do tego wielkiego wydarzenia.
- Cześć, co tam u was? – zapytałam.
- Hej, od rana cię nie widziałam, gdzie byłaś? – zapytała Acless.
- Byłam w Wiosce Końca Książki, W Baśniowej Piekarni, Szklanym Pantofelku i w Czarkafejce… -odpowiedziałam i dołączyłam się do przygotowań. W końcu zaczęło zachodzić słońce, a to oznaczało, że czas kierować się na tył szkoły. Wszystkie byłyśmy ubrane w suknie z długimi pelerynami, moja jak zwykle była w odcieniach turkusu, tym razem z dodatkiem różu. 
Zaczęło się. Uczniowie podzielili się na dwie grupy. Royalsi usiedli po jednej stronie, a Rebelsi po drugiej… Ja usiadłam z Rebelsami.
Kiedy wszyscy się zebrali dyrektor Grimm rozpoczął ceremonię. Powitał wszystkich i przybliżył historię tego ważnego wydarzenia, żeby wszyscy wiedzieli, po co się tu zebrali.
Zaprosił pierwszą osobę, którą była Ashlynn. Dziewczyna weszła po schodach i stanęła przed mównicą. We wszystkich wywieszonych wyżej lustrach pokazała się jej twarz. Zaczęła:
- Ja jestem Ashlynn Ella, córka Kopciuszka i przyrzekam iść za moim przeznaczeniem i zostać następnym Kopciuszkiem. – Kiedy wypowiedziała te słowa pojawił się przed nią klucz, który włożyła do księgi. Księga otworzyła się i pokazała jej historię, którą widziała tylko ona. Ostatecznie pojawiło się przed nią kolejne lustro, w którym zobaczyła siebie w przyszłości. Widać było uśmiech na jej twarzy. Lustro zamieniło się w pióro. Ashlynn wzięła je do ręki i podpisała się pod swoim przeznaczeniem.
Następni wyszli Daring, Dexter, Cedar, Kitty, Maddie i Apple. Kiedy Apple skończyła przemawiać, Dyrektor poprosił Raven.
Było widać strach i smutek na jej twarzy, szła powoli, zapewne walczyła właśnie z tym, jaką ma podjąć decyzję. Kiedy weszła wyżej i stanęła przed mównicą, przełknęła ciężko ślinę. W lustrach pojawiła się jej twarz. Wszystko wydawało się być mroczne. Słońce już prawie całkowicie zaszło, a niebo przyjęło kolor ciemnego fioletu i granatu. Gdzieś w oddali trzasnął groźny piorun. Wszystko wydawało się idealnie pasować do tej sytuacji, ale sama sytuacja chyba nie była w planie… Raven zaczęła:
- Nazywam się Raven Queen, jestem córką Złej Królowej i… chcę… przyjąć… ja… - widać było, że nie da rady tego wypowiedzieć. Z jednej strony stała Apple i dopingowała jej pełna szczęścia – wybór Raven mógł bardzo wpłynąć na jej bajkę. A z drugiej strony stał Dyrektor Grimm, marszcząc brwi ze złości.
Raven westchnęła ciężko, pojawił się przed nią klucz do jej bajki. Dziewczyna włożyła go do Wielkiej Księgi Legend, a ona otworzyła się, przewracając kartki jej historii. Na początku Raven była smutna, jednak w pewnym momencie, na jej twarzy pojawił się strach. Przygnębiona wpatrywała się w Księgę, kiedy nagle pojawiło się przed nią magiczne lustro, w którym miała zobaczyć siebie w przyszłości. 
Kiedy Raven w nie spojrzała, przeraziła się, musiała widzieć coś strasznego, jednak, co widziała, wie tylko ona. Nagle lustro zamieniło się pióro, a  następczyni Złej Królowej już zaczęła po nie sięgać. Z jednej strony Rebelsi kręcili głowami, żeby tego nie robiła, w tym ja. A z drugiej stali Royalsi, którzy patrzyli na nią ze złością. 
Napięcie rosło, Raven już miała złapać pióro i podpisać się pod przeznaczeniem, kiedy… Cofnęła rękę. Jej mina z przerażonej zmieniła się na złą, i pewna siebie, ponownie przemówiła:
- Ja jestem Raven Queen i zamierzam sama kierować swoim losem! Moje szczęśliwe zakończenie… zaczyna się TERAZ! – wykrzyknęła zatrzaskując Wielką Księgę Legend. Wszystkie lustra dookoła niej poroztrzaskiwały się na kawałeczki. 
Royalsi zaczęli buczeć, a Rebelsi wiwatować. Ja również wiwatowałam. Byłam przepełniona szczęściem i ulgą. Nic nie było słychać, ale teraz było widać przerażenie na twarzy Apple. Raven próbowała jej chyba coś wyjaśnić, jednak było za głośno. Dziewczyna w końcu nie wytrzymała i wrzasnęła:
- Och! Zatrzymajcie się wszyscy!!! – Z jej rąk wystrzeliła moc. Miałam wrażenie, że w jakiś dziwny sposób zasnęłam, albo straciłam przytomność, obudziłam się dopiero po jakimś czasie, jednak nie było już ani Raven, ani Apple. Zniknął też dyrektor Grimm, a my ciągle wiwatowaliśmy. Dopiero po chwili wszyscy zauważyli, że robią to bez powodu. 
Tego dnia po ceremonii, zrozumiałam, że tak naprawdę, nie jestem Royalsem tylko Rebelsem i już nigdy nie będę bała się wyrażać przeciwnej opinii na temat przeznaczenia. Sama będę też podejmować decyzję i nie będę już stała z boku.
Po tak zakończonej ceremonii wszyscy wrócili do internatu. A w baśniowym świecie, pierwszy raz od dawna rozpętała się burza. Royalsi i Rebelsi podzielili się jeszcze bardziej. Ja i Acless z wielkim szczęściem kładłyśmy się spać, i jeszcze długo rozmawiałyśmy o wyborze Raven i o tym co to oznacza dla naszych bajek. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co myślicie? Opowiadanie jest oczywiście w części opisem odcinka Ever After High, a moja postać została "wpleciona" w ta historię :P



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz