sobota, 15 marca 2014

Mój FanFick: Frozen 2 - Rozdział VIII

Cześć wszystkim! Zapraszam do czytania kolejnego rozdziału!

Rozdział VIII

Hans leżał na łóżku, znowu rozmyślał nad tym co może się stać…. Wstał i wyjrzał przez okno, Nasturia w lecie była taka piękna… Zewsząd było słychać melodyjne śpiewy ptaków, a pałacowe ogrody byłe pełne kolorowych kwiatów. Książę otworzył okno, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza – było takie ciepłe i przyjemne… - Co mnie opętało, że chciałem zabić Elsę i Annę? – ciągle zadawał sobie to pytanie, ale nie potrafił na nie odpowiedzieć. Cieszył się, że nie musi przechodzić przez sprawę sądową – po prostu je przeproszę i będzie dobrze… - powiedział pod nosem. Naprawdę żałował tego co zrobił, ale czy one mu wybaczą? – nie wiedział, ale miał taką nadzieję… Teraz jak o tym myślał, to wolał zostać jednym z trzynastu książąt Nasturii niż być królem Arendelle. Z wielu powodów… Oczywiście w Arendelle były piękne widoki, wodospady… Ale jednak tu w Nasturii czuł się lepiej… Czuł się jak w domu… Złapał się za nos, ciągle go jeszcze bolał… Nie mógł zrozumieć jak taka delikatna księżniczka, może mieć tyle siły… Hans znowu usiadł na łóżku… Usłyszał tupot czyichś nóg… - Pewnie to rodzice… - pomyślał. Nagle usłyszał pukanie do drzwi. – Proszę! – krzyknął. Do pokoju weszli król i królowa.
- Hans, ja i twoja matka podjęliśmy decyzje, za dwa dni wyruszymy do Arendelle, abyś przeprosił Królową Elsę i księżniczkę Annę, a Królowa Elsa sama wybierze ci karę… - oznajmił ojciec.
- Karę? Jaką karę? – sprzeciwił się książę.
- Spokojnie, uważamy, że lepiej by było gdyby to Królowa sama ci ją wyznaczyła, ponieważ to między innym ją chciałeś skrzywdzić… - powiedziała matka Hansa i uśmiechnęła się do niego pocieszająca – Będzie dobrze…
- Tak… Mam taką nadzieję… - odpowiedział książę i odwrócił się z powrotem w stronę okna. Zobaczył dwa małe błękitne ptaki skaczące po gałęzi jednego z drzew, jeden z nich odfrunął, i usiadł na parapecie pokoju Hansa. Zaczął ćwierkać jakąś ładną melodyjkę, książę podłożył pod niego palec, a ptaszek na niego wskoczył – zadawało mu się, że wie co mówi ptak, tak jakby rozumiał jego myśli i chciał go pocieszyć…
***
Elsa szła przez korytarze pałacu, było bardzo gorąco i dobrze o tym wiedziała więc chciała coś zrobić dla mieszkańców Arendelle… Wyszła na balkon, i wystrzeliła w górę płatki śniegu, wszyscy poddani zaczęli bić brawa, a Elsa odwzajemniła się im uśmiechem.
Królowa zaczęła kierować się w stronę ogrodów – bardzo lubiła to miejsce, wydawało jej się takie żywe i pełne energii, a zarazem ciche i spokojne… Jak była mała zawsze wymykała się tutaj pod nieuwagę rodziców i czytała książki. Zawsze towarzyszył jej tam śpiew ptaków, i kumkanie żab… Weszła do ogrodu, prawie nic się nie zmieniło, przy samym wejściu rosły dwie wielkie jabłonie, które kwitły na piękny różowy kolor. Do o koła ogrodzenia posadzony był bardzo wysoki żywopłot, dzięki któremu czuła się jakby nie była w ogrodzie, tylko w wielkim lesie… Na ziemi oprócz zielonej trawy ogród był też obrośnięty filetowym wrzosem, a gdzie nie gdzie rosły tulipany…
Elsa usiadła na ławeczce pod płaczącą wierzbą, przypomniało jej się jak kiedyś kiedy była smutna biegła pod tą wierzbę i płakała, zdawało jej się też, że ta wierzba płacze razem z nią… Na twarzy królowej ukazał się uśmieszek, podniosła głowę i spojrzała się na niebo – poczuła na swojej twarzy przyjemnie zimne płatki śniegu… Jakiś ptaszek zaczął sobie cicho śpiewać, a po chwili dołączyły się do niego też inne, Elsa także zaczęła podśpiewywać sobie jakąś melodyjkę – czuła się teraz jak w raju… Królowa zatapiała się tak w swoich myślach gdy nagle usłyszała wrzask – Elsa! Elsa! Elsa! – od razu rozpoznała głos swojej siostry wbiegającej do ogrodu więc odpowiedziała jej trochę poważnym głosem – Co? Co? Co? – i uśmiechnęła się pod nosem, zawsze rozbawiała ją siostra, między innymi za to ją tak bardzo lubiła – że zawsze umiała ją rozweselić, pocieszyć lub rozśmieszyć…
- Kristoff mi się oświadczył! – krzyknęła i wskoczyła do ogrodu…
- Zaraz? Mówisz serio? – zdziwiła się Elsa, z tego co wiedziała Kristoff nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, w sumie tak jak i ona sama, a jednak oświadczył się jej siostrze…
- Tak! – wykrzyknęła piskliwie Anna i pokazała siostrze pierścionek.
- Bardzo się cieszę... – uśmiechnęła się szczerze królowa – Ale mam nadzieję, że z nim nie będzie tak jak z Hansem.. – zaśmiała się cicho.
- Weź nawet nie wymawiaj przy mnie tego imienia! Nigdy mu nie wybaczę tego co zrobił! – wykrzyknęła i też opadła na ławkę.
Po chwili do ogrodu wszedł też Kristoff, nigdy tu nie był więc najpierw stanął w miejscy i obrócił się oglądając cały królewski ogród z jego buzi dało się usłyszeć ciche – Lał…

I jak rozdział? Może być? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz